Chyba jestem bardziej dorosła niż wcześniej, a zauważyłam to po dziwnej zależności: dzieci wydają mi się małe. Pamiętam takie chwile, kiedy dom był pełen ludzi - dorośli siedzieli przy stole i dyskutowali, a dzieci w drugim pokoju bawiły się w swoim towarzystwie. Przez długi okres czasu czułam się dobrze w obu miejscach - bardzo lubię słuchać dyskusji, dlatego przebywanie wśród "dorosłych" mi odpowiadało, jednak granie w gry z dzieciakami również sprawiało mi frajdę. Potrafiłam odnaleźć z nimi wspólny język, wcale nie czułam się "starsza". Byłam dobrym kompanem do zabawy.
Od niedawna zauważam w sobie skłonność do bagatelizacji dziecięcości. Oczywiście wciąż rozumiem dzieci, wciąż bardzo lubię z nimi przebywać, ale zabawa już mnie nie wciąga - bawię się, aby sprawić dzieciom przyjemność, a nie po to, aby osobiście w tym uczestniczyć. Czuję, jakbym utraciła jakąś część mego przywiązania do dzieciństwa - świata, w którym fantazja jest na pierwszym miejscu. Gdzie rzeczywistość sprowadza się do jedzenia posiłków i rytmu dnia. Resztę ogranicza jedynie nasza wyobraźnia.
Nie czuję żalu na myśl o tym. Wiem, że w zamian za to otrzymuję co innego każdego dnia. Może odpowiedzialność, może roztropność, może inną cechę, jaką posiadają ludzie dorośli. Teraz kiedy bawię się z dzieckiem, widzę jego możliwości i entuzjazm. Wtedy na chwilę przenoszę się do chwil, w których miałam to samo, wspominam i myślę, że było cudownie. Ale to już za mną i czas przygotował dla mnie inne wyzwania.
Kiedy tylko będę miała ochotę zamknę oczy i znów tam będę.
Alicja
No comments:
Post a Comment