Zaczynam zdawać sobie sprawę z kilku faktów, z kilku idei, które powinny znaleźć zastosowanie w moim życiu, dotychczas jednak ustępowały niecierpliwości, brakowi wyczucia i lenistwu. Szeroko pojęty temat ścigania swoich marzeń, wyznaczania celów, dążenia do samorealizacji na wielu polach jest samym w sobie przykładem, bowiem nie wygląda to ani przyzwoicie, ani mnie nie zadowala.
A to, że nie zadowala jest oczywistą oznaką dezaprobaty czynności lub ich braku z mojej strony, jednak do tej pory zaślepiona brnęłam ścieżkami coraz bardziej odbiegającymi od tej głównej, upragnionej. Nie zauważyłam bowiem, że i świat, i ja zmieniamy się, a działania biegnące swoim tempem (któremu pozostawiłabym wiele do życzenia) obrane były wciąż w tym samym, niezmienionym od lat kierunku. Próbując wyhamować tę nieszczęsną lokomotywę nietrafionych decyzji, odczuwam wstyd, marnotrawstwo i jedyne na co mam ochotę to schować się pod kołdrę (pod łóżko nie wejdę odkąd mam świadomość bytu pewnego klauna).
I teraz cóż pozostaje mi jeśli nie dezorganizacja swojego życia? Przecież to, co wydawało mi się, że budowałam, okazało się porażką bez strawnej przyszłości. Czas kładzie coraz większy nacisk na samodzielność, dojrzałość, a ja zasłaniam się niespełnioną garstką mrzonek z dzieciństwa, których do tej pory nie udało mi się spełnić.
-Przecież obiecałaś! Pamiętasz? – krzyczy mała dziewczynka w mojej głowie. Przecież obiecałam! Nie mogę jej rozczarować. Co mam jej teraz powiedzieć?
-Wybacz, ale nie spełniłam Twoich marzeń ponieważ kiedy dorosłam okazało się, że na marzenia nie ma miejsca. Trzeba pracować na etacie, wzorowo wypełniać przypisane nam role społeczne, żyć spokojnie i skromnie. – mała dziewczynka marszczy skronie i mówi:
– Dobrze wiesz, że tak nie jest. Marzenia się spełniają, wystarczy wyciągnąć po nie ręce. Kiedyś nie widziałaś tych ograniczeń, wierzyłaś, że się uda. Co zrobiłaś z tą wiarą? – wlepia załzawione oczy w moją bezradną postać.
- Ludzie mi ją odebrali. Mówili mi wciąż, że nic z tego nie wyjdzie, że nie ma na to miejsca ani czasu. A kiedy znalazło się kilka osób, które starały się zagrzewać mnie do walki, czułam na sobie za duży ciężar, za dużą odpowiedzialność. Odnosiłam wrażenie, że chcą rozliczyć mnie z każdego kroku. To sprawiało, że pragnęłam iść już tylko na skróty. Traciłam chęci do działania. Przestawałam się w tym odnajdywać. Zatrzymywałam się, a później wysłuchiwałam wyrzutów, na które nie miałam ochoty, jednak sama prosiłam się o mentorów. W końcu wyszłam z założenia, że lepiej nie robić nic. Tak było mi łatwiej.
- Dlaczego tak bardzo opierasz się na ludziach? – mówi nie ukrywając niezadowolenia. - Przecież równie dobrze mogłabyś zająć się wszystkim bez angażowania niczyjej świadomości.
- Tak bardzo się w tym wszystkim poplątałam. Nie potrafię zarządzać swoim czasem, brak mi silnej woli, wytrwałości, odwagi i wiary w swoje możliwości. Patrzę na ten świat, na ludzi, na ich działania i odnoszę wrażenie, że moja praca zginie w tłumie, przejdzie niezauważona, nie będzie miała żadnego znaczenia. – przyznaję opuszczając bezwładnie ramiona. Ona nie daje za wygraną.
- Jak możesz tak mówić! Nie ważne, czy świat Cię zauważy, czy Cię doceni. Ważne, że TY będziesz świadoma swoich dokonań, a przecież chodzi o to abyś mogła wreszcie zacząć żyć w zgodzie ze sobą. Inni są jedynie przykładem tego, że można. Nie ma co szukać ograniczeń w rzeczywistości – one są w Tobie. Musisz uwierzyć, że Ci się uda, że osiągniesz wszystko, czego zapragniesz. Ja wciąż wierzę! Czyżbyś zapomniała? – przygryza wargę w oczekiwaniu na reakcję, lecz ja tylko wzdycham, bo cóż innego mogę począć. Po chwili dodaje:
- I przestań słuchać wszystkich wokół! Wielu ludzi bardzo wcześnie poddało się w walce o własne marzenia biorąc cudze przekonania za własne. Ci co Cię kochają, będą Cię wspierać mimo wszystko, cokolwiek postanowisz, nawet jeśli poniesiesz porażkę bez wahania podadzą Ci pomocną dłoń. Szukaj podpowiedzi w sobie, słuchaj serca i intuicji. Obierz własną drogę i podążaj nią.
- Próbuję, nawet nie wiesz jak bardzo, a jednak nie wychodzi…
- To przestań „próbować”! – chyba straciła cierpliwość - Zacznij realizować wszystko krok po kroku, konsekwentnie. Przecież nie robisz nic na siłę, MARZYSZ o tym, dlatego spełnianie tego powinno dawać Ci mnóstwo satysfakcji. Jeśli coś pójdzie nie tak zawsze możesz się zatrzymać, zastanowić co dalej. Droga ma to do siebie, że jest kręta i wyboista. Problemy zamieniaj w wyzwania.
- Jasne, tylko często jest tak, że serio zaczynam . Po chwili patrzę wstecz i kompletnie nie zadowala mnie to, co widzę. Przez krótką chwilę potrafię zmienić zdanie, wolałabym zacząć od nowa, jednak szkoda mi nadłożonej pracy, dlatego kompletnie rezygnuję. – ogarnęły mnie kolejne wątpliwości. Dziewczynka jednak dobrze mnie zna, nie da się złamać pierwszym lepszym auto sabotażem.
- Jeśli Twoje poglądy się zmienią nie traktuj tego co dokonałaś za nic nie wartą stertę śmieci, które nadają się jedynie do wyrzucenia. To doświadczenia, z których zawsze można wyłuskać coś cennego. Nie bądź też względem siebie zbyt krytyczna. Spójrz na wszystko świeżym okiem – czasem wystarczy delikatna korekta aby całość zmieniła oblicze. To tak jak z koszulką, w której trochę doszyjesz, trochę obetniesz, a efekcie powstaje coś zupełnie nowego. I nagle zdajesz sobie sprawę, że ta bluzka świetnie nadaje się na nadchodzącą imprezę ;) Twórz! Zacznij, próbuj, zmieniaj. Na końcu drogi znajdziesz to, czego szukasz. To uczyni Cię szczęśliwą.
-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
I teraz nie mam pojęcia co powiedzieć, ale dobrze wiem, że ta mała ma rację. Nagle odkrywam w sobie rezerwy sił, wszystko staje się tak samo możliwe, jak wtedy, gdy rozpędzałam huśtawkę wysoko aż do nieba wierząc, że kiedyś uda mi się go dosięgnąć. Przypominam sobie te chwile, w których wyobrażałam sobie, co będę robiła mając 19 lat i nie robiłam tego od razu tylko ze względu na to, że byłam jeszcze za mała. A teraz mam te 19 lat. Faktycznie, nie ma już nic, co mogłoby mnie powstrzymać. Jedynie ja.
- Spełnię obietnicę. – szepnęłam, a dziewczynka uśmiechnęła się i gdzieś zniknęła.
No comments:
Post a Comment